wtorek, 1 marca 2016

03. czy z "obcym" sercem, kocham inaczej?

Pytając mnie o zmiany wielu ludzi nie ma na myśli tego, jak się czuje, co mogę, a czego mi nie można, jakie mam ograniczenia. Myślą o tym jak zmieniła się moja osobowość, charakter, podejście do życia. Czy organ, w moim przypadku serce- to tylko narząd, mięsień bez którego nie można żyć czy może coś więcej?
Niektórzy wyobrażają sobie, że serce to nośnik miłości - bo przecież nie bez powodu to serce darujemy w każdej możliwej postaci osobie w której się zakochujemy. Odbierają też czasem serce jako dysk, w którym znajdują się wszelkie odczucia lubienia i nielubienia - a jeśli dysk staje się przenośnym to biorca powinien przykładowo polubić szpinak, nawet jeśli wcześniej go nie znosił, powinien pokochać jazz nawet jeśli wcześniej go unikał i powinien zostawić swoją rodzinę bo przecież przestaje ją kochać..
Nie wiem czy przed przeszczepem kochałam szpinak, nie jestem pewna swojego podejścia do jazzu, wiem za to kogo kochałam i wiem, że to się nie zmieniło.
Szpinaku, muzyki - nie mogę za bardzo pamiętać bo przeszczep miałam mając zaledwie jedenaście lat. I oczywistym jest, zupełnie normalnym, że człowiek się zmienia - zwłaszcza mając te naście lat. Niepokojące byłoby gdyby nic w moim życiu od tamtego czasu się nie zmieniło.
Od starszych osób wiem, że w większości przypadków też nie odnotowali większych zmian w lubieniu i nielubieniu - chyba, że nagle ktoś po przeszczepie przestaje lubić marchewkę- ale to jakoś specjalnie mnie nie dziwi ponieważ, z tego co pamiętam marchewka serwowana jest w szpitalu na każdy możliwy obiad i naprawdę można mieć dość :)
Jedyną zmianą jaką podobno większość przeszczepków zauważa to zmiana podejścia do życia. I jest to zmiana na lepsze, większość Nas po prostu bardziej docenia życie, chwile obecną i nawet drobiazgi z których przecież składa się życie.
Nie ma to jednak związku z organem, a z przejściem trudnych doświadczeń, traumy. A z pewnością, niepewność czy i ile będzie się żyło, czy przeżyje się zabieg i jak dalsze życie będzie wyglądało, choroba - można nazwać traumą.
Może to po prostu świadomość. Świadomość, że to wszystko mogło tak po prostu przeminąć, że już nic więcej mogło się nie wydarzyć. Każde spotkanie, każde poznanie człowieka, każde przytulenie, każdy koncert, słoneczny czy nawet deszczowy dzień mógł nie być naszym dniem.. 

4 komentarze:

  1. Warto od Ciebie uczyć się tego jak doceniać życie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam innej osoby z takim optymizmem i z takim super podejściem do życia - jesteś JEDYNA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się :) chociaż czasem też mam kwaśną minę :D :D

      Usuń