piątek, 31 stycznia 2020

44. Czasem w życiu wcalenie jest łatwo....

Moje zdrowotne życie, czasem się komplikuje, ale w większości, nie mam na co narzekać. Aż do teraz...
Od ostatniego wpisu minęło trzy miesiące. Życie płynęło całkiem swobodnie, aż do grudnia. 
W grudniu postanowiło uderzyć z wielkim hukiem o ziemię. 
Najpierw rutynowa kontrola u Pani Doktor, która po przebadaniu słuchawkami wysłała mnie na RTG płuc... potem wyniki i diagnoza zapalenia płuc. Nie pomagające antybiotyki w zastrzykach.. kolejne badania diagnoza zalania prawie całego organizmu wodą... szpital. Chwilowa poprawa i....
Nagłe zatrzymanie nerek....

Minęło półtora miesiąca od tego zdarzenia i na szczęście chyba nie pamiętam wszystkich swoich emocji.Ale wiem, że nie było łatwo. 


Pierwszy cewnik do dializ. 





Zawsze, od zawsze bałam się dializ. Dużo złego o nich słyszałam, stąd moja mina na zdjęciu...Chyba nawet miałam się na nie nie zgodzić, z obawy przed zniszczeniem organizmu. Ale chyba lepsze jest zniszczenie organizmu i nadzieja na ruszenie nerek lub w przyszłości przeszczep niż po prostu zainfekowanie organizmu i...śmierć. 
W tym wypadku decyzja jest oczywista....



 
Z kokardą zawsze lepiej :) 














 . 
Dializy jednak nie okazały się dla mnie wcale takie złe. Szybko odczułam ulgę. Mój dotychczas zainfekowany organizm odczuł przypływ energii.. Dość szybko nerki też zaczęły pracować odzyskały siły....
Niestety nie na długo i znów trafiam do szpitala...Znów wróciłam do cewnika i dializ. Ale przynajmniej już z innym nastawieniem i wiarą, że znów będzie dobrze. Bo musi. Bo mam dla Kogo wyzdrowieć, bo mam mnóstwo planów i marzeń... 

Jedne z pierwszych dializ...