niedziela, 26 maja 2019

36. Pomidorówka na którą warto jechać ponad pół tysiąca kilometrów

Dziś jedno z ważniejszych, choć ani nie religijnych, ani państwowych Świąt.
Dzień Mamy.
Choć u mnie będzie o Rodzicach.
Nie wiem, czy wiecie - Święto Rodziców przypada 8 maja. Ja nie wiedziałam. 
I uważam,że powinno być promowane nieco bardziej....

Mam to szczęście, że mam dwoje Rodziców, tak samo zaangażowanych w moje i Brata: najpierw dzieciństwo, wychowanie, dorastanie, życie. Mam to szczęście, że mam naprawdę świetnych Rodziców. I w sumie, wie o tym każdy Kto miał okazje ich poznać. 
Wielokrotnie mówiono mi, "ale masz szczęście", tak wiem. Faktycznie je mam. 
Zdarzało mi się powtarzać, że w wielu dziedzinach życia mam lub miałam pod górkę, ale Rodzice mi się naprawdę udali. 
I tak było zawsze.

Choć wiem, że wychowanie mnie - bycie Rodzicem tak wymagającego, chorującego i specyficznego dziecka pewnie łatwe nie jest. Ale chyba największym moim szczęściem jest to, że moi Rodzice nigdy nie dali mi odczuć, żebym była ciężarem. Nigdy nie skarżyli się, nie narzekali i nie mówili, że cokolwiek musieli mi poświęcić.... A poświęcili wiele. 
Myślę, że każdy kto posiada minimum wyobraźni, wie że samo moje leczenie, to które trwało przez pierwszych lat jedenaście, jak i później - łatwe i przyjemne raczej nie było. 
Pewnie nie jest też łatwo, kiedy po tym wszystkim, dziecko zaczyna jeździć wzdłuż i wszerz kraju na festiwale, koncerty, do przyjaciół... kiedy szuka swojego miejsca na ziemi nawet w najodleglejszych miejscach od domu. Ale moi Rodzice jakoś to wszystko potrafią ze sobą połączyć: niesamowitą miłość, troskę i opiekę ale i tolerancje do moich wyborów, zaufanie...
Z perspektywy czasu myślę, że te trudniejsze chwile i to, że bywało, że było przy mnie naprawdę niewiele Osób - a Oni byli zawsze - sprawiło, że poza świadomością, że mam naprawdę najlepszych Rodziców, mam też w moich Rodzicach Przyjaciół.  
Nie umiem stwierdzić, do którego z moich Rodziców jestem bardziej podobna. Myślę, że jestem ich doskonałą mieszanką: takim szejkerem wyglądu i charakterów oraz podejścia do życia czy pasji. Z jednej strony Tato przekazał mi miłość do muzyki, z drugiej Mama pajsę do kucharzenia. Z jednej umiem nie ruszać się z domu zaczytując w książkach, z drugiej uwielbiam Ludzi, których od pierwszego wejrzenia traktuje czasem jak przyjaciół...
 
Nie wiem jaka jest recepta na bycie takim Rodzicem. Wiem, że dość prosto jest być dzieckiem najlepszych Rodziców na Świecie - bo nawet jak pali mi się i wali życie lub gdy zachwyca, to wiem że są Oni. Wiem, że choć obecnie dzieli nas mnóstwo kilometrów to zawsze mogę zadzwonić lub zapakować plecak i pojechać do Domu Rodzinnego na najlepszą pomidorówkę na świecie...