wtorek, 6 lutego 2018

31. Czternasty raz z Orkiestrą



To był mój czternasty raz.
Wiem. To wyznanie brzmi niczym wyznanie na łamach młodzieżowego czasopisma. Ale ani nie jestem już nastolatką, ani też nie zamierzam wyznawać niczego co miałoby spowodować zaróżowienie policzków, a tylko moją dumę.

Czternaście lat temu po raz pierwszy zostałam wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i później każdego już roku byłam w sztabie, w wolontariacie, z puszką, przy loterii…

Zawsze. Druga niedziela stycznia, w działaniu.
Od czternastu lat spełniam obietnice, którą postawiłam sama przed sobą będąc małą dziewczynką. I od czternastu lat innym małym dziewczynkom i chłopczykom staram się w ten symboliczny sposób pokazać, że z nimi jestem, że nie zapomniałam, że im też się uda…..
Chorujące Dzieciaki, to silne Dzieciaki, Dzieciaki, które gdyby mogły to siłą swoich charakterów oświetliłyby naszą planetę na siedemset lat w przód. Takie Dzieciaki to dla mnie bohaterowie, takich bohaterów poznałam w swoim chorowaniu mnóstwo…. Dzieciaków które nie skarżyły się na los, które w szpitalach organizowały sobie życie, opiekowały się sobą nawzajem, toczyły znacznie za wcześnie zbyt poważne rozmowy odprowadzały siebie nawzajem na zabiegi, ale też organizowały wyścigi na wózkach inwalidzkich…
I te Dzieciaki po prostu zasługują na nasze wsparcie. Myślę nawet, że jest naszym obowiązkiem pomóc…
Więc wystaję co drugą styczniową niedzielę i marznę, czasem zamaczam buty, czasem grzeje się w sztabach, czasem biegam z Przyjaciółmi po ulicach miast, czasem zapełniam swoją puszkę, a czasem staram się dopilnować aby wszystko grało. I gra, w moim życiu od czternastu lat.

„Nie wdawać się w dyskusje.”
W tym roku, jak każdego roku, obiecałam sobie „nie będę wdawać się w dyskusje z przeciwnikami Orkiestry … zwłaszcza w internetowych komentarzach”, i po raz pierwszy obietnicy dotrzymałam. Z jednej strony bardzo mi przykro, że musiałam dojść do punktu przyznania, że czasem dialog nie ma sensu, o ile można nazwać rozmowy z przeciwnikami dialogiem…. Dlaczego? Bo jeszcze nigdy, ani razu w żadnej z dyskusji nie pojawił się ani jeden mądry racjonalny, prawdziwy argument. Zwykle są to argumenty tak bardzo z fantazji, że nie jestem w stanie dojść do tego jak ktoś do takiego punktu doszedł, a jeśli został do takiego myślenia przekazany to że go nie sprawdził, nie zweryfikował i że go tak po prostu na oślep powtarza.

Ja mam argument, moim argumentem jest życie, zdrowie wielu Dzieciaków i sprzęt, który jest w każdym dziecięcym szpitalu czy oddziale.  A gdyby nie Orkiestra…..

„Państwo powinno zapewniać sprzęt”, to kolejny z argumentów przeciwników. I tak, zgadzam się! Gdzieś tam, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami i morzami…. W idealny życiu, na idealnej planecie – jakieś idealne państwo zapewnia wszystko swoim obywatelom. Szkoda tylko, że nikt nie zna drogi do tego idealnego świata, bo pewnie wszyscy byśmy w nim mieszkali. Nawet bardzo bogate kraje na kuli Ziemskiej, a może właśnie częściej one pracą stowarzyszeń i fundacji zapewniają swoim obywatelom to czego państwo zapewnić nie może.  

Ale im trochę zazdroszczę. Nie, nie zazdroszczę „przeciwnikom”, braku wrażliwości, podejrzliwości, i braku chęci poznania świata takim jaki jest, a nie jakiego nam pokazano ja im zazdroszczę momentami tego, że chyba musieli mało przeżyć. Tak zwyczajnie mało…
Więc ludzie lekko wam zazdroszczę. Większość z Was po prostu nie musiała niczego granicznego przechodzić, nie musieliście jako dziecko spędzać czasu na szpitalnych oddziałach lub czekać na wyniki badań swojej latorośli patrząc jak cierpi.

Przestajecie się liczyć.
Możecie dyskutować, oskarżać bez żadnego argumentu i wysilać się w komentarzach, nie pomagając nigdy nikomu. I wściekam się na to i złoszczę bo to zwyczajnie nie sprawiedliwe.. Gdy nagle na ekranie telewizora spotykam Orkiestrowe Dzieciaki. Kiedyś Łukasz, dziś Jagienka – mała księżniczka, z koroną – wskakują na ekrany monitorów i mówią coś tak mądrego i pięknego, że wy po prostu zostajecie daleko w tyle. Wasze stęki i jęki – wobec ich doświadczenia, argumentów i mądrości nie mają żadnego znaczenia….  
Dla mnie to ONI mają znaczenie. Dla mnie to, że spotykam na ulicy w drugą niedziele stycznia Ludzi z puszkami, starszych, młodszych i całkiem malutkich, zdrowych, chorych, niepełnosprawnych, z długimi włosami i kolczykami, ubranymi na czarno i różowo, różnymi wyznaniami, światopoglądami - TO ma dla mnie znaczenie…  

Mi Orkiestra niczego nie dała, nie miałam Orkiestrowego sprzętu, nie uratowała mi życia bo byłam leczona w klinice dla dorosłych, ale jeden jedyny raz byłam w Centrum Zdrowia Dziecka – to wystarczyło. Widziałam sprzęt oblepiony Serduszkami i słyszałam nadzieje Ludzi, że wszystko się uda bo jest Orkiestra…. Więc Orkiestra nie przyczyniła się do uratowania mojego życia, mojego oddechu ale sprawiła, że moje życie nabrało barw, nabrało kolorów. To dzięki Orkiestrze, ba nawet dzięki Woodstockowi poznałam Ludzi, jakich normalnie bym nie poznała – poznałam swoich Przyjaciół. To dzięki Jurkowi i jego działalności poznałam swoich Przyjaciół, poznałam Ludzi ogromnie ważnych dla mojego serca…. Więc w zasadzie Orkiestra dała mi wszystko… 

Orkiestra jest powodem mojej dumy, z tego kraju, z tych ludzi, z siebie samej… że mi się ciągle tak bardzo mocno CHCE.

I tak. Pod koniec drugiej niedzieli stycznia padam, jestem wykończona, przemarznięta i emocjonalnie wyczerpana – I jeszcze od trzech lat po Finale mam długą drogę do domu – bo tak wybrałam, ale mimo zmęczenia, mimo zmarznięcia zawsze jestem cholernie, najbardziej na świecie szczęśliwa…. I dumna. Bo jeśli z czegoś mogę być dumna mając lat trzydzieści to jestem, nie z tytułu wyższego wykształcenia, a z tego że jestem częścią tej najbardziej pozytywnej Orkiestry Świata.

I choć w niedziele wieczorem z moją Przyjaciółką uznałyśmy, że jesteśmy nieco szalone, że jedziemy aż tak daleko – że może by tak już nie.. to wróciłam do domu w poniedziałek o szóstej rano, wyspałam się, ogrzałam i…. jestem gotowa na kolejny Finał.

Teraz odliczam do Woodstocku na którym podziękujemy sobie nawzajem za Finał, że znów Nam się wszystkim udało…. A wynik tego Naszego zimowego szaleństwa już w marcu!