niedziela, 11 sierpnia 2019

39. Woodstock. Dom, do którego wracam

Piasek z butów, ubrań i nawet z zębów, już wyprany. Zrobiło się cicho, z każdej strony nie dochodzi dźwięk muzyki, nie ma okrzyków radości, nikt też nie woła Andrzeja i nie obwieszcza Światu, że: Zaraz Będzie Ciemno.
Dziwnie... cicho.
Od sześciu lat, nie wyobrażam sobie, spędzać tego czasu inaczej. Nie wyobrażam sobie, aby przełom lipca i sierpnia spędzać w innym miejscu, czy towarzystwie. Nawet jeśli miałabym wrócić ciut bardziej wyspana, ciut bardziej wypoczęta... Przypuszczam, że znikąd nie wrócę tak szczęśliwa.


Kilka dni przed rozpoczęciem Festiwalu- duża scena :)



Na Woodstock (Pol' and Rock) ciągnęło mnie, praktycznie od zawsze. Nie pamiętam kiedy dokładnie zaczęłam marzyć o udziale w Woodstocku. Pamiętam za to telewizyjne przekazy, ze słynnych Woodstockowych pociągów, ścieżkę ze słonecznikami i poczucie, że "z tymi ludźmi bym się dogadała".
Od początku kojarzyłam Woodstock z ideą: miłości, przyjaźni i muzyki. Choć nigdy nie jechałam tam tylko dla koncertów.

Jerzy Owsiak w namiocie ASP: chwile przed spotkaniem z Katarzyną Nosowską


Jeżdżę Tam przede wszystkim dla Ludzi.
Ściślej mówiąc, dla siebie - bo Ludzie.
"Bo Ludzie": bo to jakich Ludzi tam można spotkać, jakie rozmowy się toczy, kogo można posłuchać w namiotach Akademii Sztuk Przepięknych, z Kim się uścisnąć, w jakich warsztatach wziąć udział, jakie zdanie usłyszeć...

TO - daje energie, uśmiech, wiarę i moc na kolejny rok.
Tam: Ludzie, są jacyś inni. Bardziej otwarci, uśmiechnięci, serdeczni. Tam, nikogo nie dziwi rozmowa w kolejce, nikogo nie dziwi taniec na środku ścieżki, nikogo nie dziwi, to że wyglądasz może trochę inaczej niż wszyscy.... 
Tam, możesz być Piratką, Pandą, możesz kręcić pojkami, bębnić, tulić Ludzi na ścieżce....
Ale też możesz być ciemnoskóry, niski, wysoki, gruby, chudy, jasnoskóry, pełno i niepełnosprawny, możesz być homo, bi lub heteroseksualny, niewierzący i wierzący - 
Bez względu na wszystko TAM czujesz się u siebie, czujesz się bezpiecznie. Jak w domu, czuć powinien się każdy. 

Widok z mojego namiotu...


Pol' and Rock trwa trzy dni. Ja spędzam tam około tygodnia. By zobaczyć jak TO piękne, niezwykłe miasto powstaje i by się tym wszystkim porządnie nasycić
Przez tydzień oczywiście jestem w stanie się też solidnie wymęczyć.

Od dwóch lat mój organizm nie jest w stanie odwiedzić wszystkich koncertów czy wydarzeń jakie odwiedzić bym chciała. A kto był, ten wie, kto nie był niech uwierzy - TAM zawsze jest co robić i zawsze o każdej porze dnia i nocy, człowiek ma dylemat pomiędzy wydarzeniami. Dawniej biegałam z notesem i starałam się być wszędzie. Od dwóch lat, trochę zrządzeniem zdrowia, a trochę też wyborów wiele z tych wydarzeń odpuszczam. 
Nie zmieniło to jednak najważniejszego. Nadal czuję ogromną energię płynącą z tego miejsca i od Ludzi, Nadal wracam z uśmiechem na twarzy i ze skrzydłami u ramion. 
Nadal bardzo ale to bardzo tęsknię. A tęsknić zaczynam kiedy Piotr Bukartyk ze swoją Orkiestrą wychodzi na scenę....  
i jestem przekonana, że jeśli tylko wszystko będzie dobrze, to będę w Naszym wspólnym Domu- za rok....

Tak wygląda szczęście :)


Tym wpisem chciałabym powiedzieć Wielkie DZIĘKI, każdemu z WAS
od Jurka poprzez Jego ekipę, moich Przyjaciół, i wszystkich czujących Woodstock- za to, że Jesteście, za to że wspólnie mimo przeciwności losu tworzymy ten Festiwal. Za to, że dajemy sobie uśmiech, energię ale i pomocną dłoń...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz