Walizka, jak co roku, przed tym weekendem czeka w gotowości aby wyruszyć. Tak już od lat z małą przerwą w tamtym roku... Wyruszam, zobaczyć się, zintegrować, poznać, porozmawiać, podzielić doświadczeniem z "takimi jak ja".
W dobie portali społecznościowych, grupy społeczne to już norma - dziś można stworzyć grupę ludzi lubiących ten sam rodzaj kawy, tą samą markę samochodu. Zespół, film, grupa sportowa - to już w zasadzie norma. Wszyscy się zrzeszają.
Zrzeszamy się też My - osoby chore, niepełnosprawne też tworzą swoje grupy, czasem stowarzyszenia albo fundacje. Organizacje te często nie mają żadnego celu zbierania datków, a samo zrzeszanie i wspólne bycie, wspólną integracje, wzajemną pomoc.
Tak jest również w przypadku przeszczepów narządów - osobiście znam co najmniej kilka organizacji zrzeszające osoby po transplantacjach, które działają w różnych miejscach i realizują różne założenia.
Jednak tym razem nie jadę z żadnym stowarzyszeniem czy fundacją - jadę na spotkanie ludzi bardzo młodych, albo takich jak ja, nieco starszych ale takich którzy przeżyli przeszczep przed 18-stym rokiem życia.
Pewnie nie wszyscy wiedzą po co są takie spotkania. Po co zrzeszają się cukrzycy, ludzie po przeszczepach czy z inną chorobą bądź niepełnosprawnością - po co?
Głównie po to aby móc pobyć ze sobą.. Po latach chorowania, czy bycia niepełnosprawnym człowiek wielu rzeczy już doświadczył, wielu się nauczył i wie- ale w momencie kiedy zmaga się z czymś od niedawna lub w swojej niepełnosprawności, chorobie styka się z problemem, którego dotychczas nie miał - warto by miał kogoś z kim może ten problem naprawdę przegadać.
Przegadać zupełnie szczerze, czasem aż do bólu, do łez, aby wiedzieć i mieć pewność - a nie chwilowe ukojenie zwyczajnym "nie przejmuj się". Owszem to też czasem jest potrzebne, ale przy poważnych dylematach, zwyczajnie nie wystarczające..
Spotkania takie jak to pozwala nam bez obawy mówić o swoich obawach czy odczuciach i mamy pewność, że odbiorca wie - bo siedział na bardzo podobnym, przysłowiowym wózku, co przeżywamy.
Wiem, że są osoby, które w swojej chorobie czy niepełnosprawności - a nawet po prostu w swojej indywidualności, zamykają się twierdząc, że nikt nie jest w stanie ich zrozumieć, im pomóc. Są tacy, którzy izolują się przed spotkaniem z "podobnymi sobie" ze strachu przed konfrontacją, aby nie zostać zbytnio poznanym.
Mi osobiście, wielokrotnie właśnie to inne "przeszczepki", a nie lekarze
czy psychologowie ratowali skórę. To oni mówili czy to co przeżywam to
już problem i powód do zmartwienia czy może pewnego rodzaju norma z
którą muszę się zmierzyć i to im jakoś bardziej, nawet podczas buntu, chciało mi się wierzyć. Bo wiedziałam, że pani X nie wzięła sobie wiedzy owej z palca, książki, czy nie powtarza jak papuga za kimś kolejnym, a owa pani X właśnie tą wiedzę zdobyła, doświadczyła sama na własnej skórze - więc jej można było wierzyć..
Dlatego, ZNAJDŹ SOBIE GRUPĘ - nawet jeśli nie jesteś chory, niepełnosprawny, nic Cie nie uciska i nie gnębi to zawsze możliwość do poznania Kogoś kto myśli podobnie ale może trochę szczerzej, trochę inaczej niż Ty sam..
Ja takich grup mam kilka- i oczywiście nie każda z nich dotyczy stanu mojego zdrowia ale też muzyki, audycji, pasji, podróży, zespołów czy festiwali :)
Pięknie napisane :)
OdpowiedzUsuńBo najważniejsze w życiu to się nie poddawać i wytrwale walczyć o swoje :D
oczywiście bo tylko walcząc ma się szansę zdobyć to o czym się marzy :)
Usuńdziękuje Malutki- staram się aby to co pisze było godne czytania :D