Za oknem słońce, na termometrze przyjemna dla oka liczba, w kalendarzu mnóstwo planów i plecak, jak zawsze, na wiosnę - gotowy do drogi!
Jeszcze tylko, spakować kilka rzeczy, przeżyć kilka godzin w pracy i odwiedzić swojego lekarza aby przeanalizował wynik i w spokoju wyjechać... to tu, to tam - prawie co weekend, miałam być gdzie indziej :)
Jednak zmiana planów. Pani Doktor choć zwykle uśmiechnięta, tym razem się nie uśmiechała i zamiast ze spokojem na duszy, wyszłam z gabinetu ze skierowaniem na szpitalny oddział - "pilne".
Na drugi dzień, z całym ekwipunkiem zgłosiłam się do recepcji - zatrzymanie wszelakich planów, oddanie biletów, kilka wiadomości, pośpiesznie rozesłanych: nie będzie mnie w pracy, niestety nie przyjadę. Trudno, czasem bywa.
Ostatnie dni, spędziłam w szpitalu i wpadłam w ręce, chyba serialowego doktora Hausa bo przebadano mnie wnikliwie, od paznokcia u stopy po czubek głowy. Czy jestem zdrowa? Jeszcze nie wiem- czekam na wyniki.
Dziewięć dni spędziłam, na nakłuwaniu, przekłuwaniu, prześwietlaniu zamiast na czerpaniu z wiosny. I można by się wściekać, i pewnie płakać, też by można - a i owszem, nie zaprzeczę, były momenty kiedy mi się chciało i popłakać i tupnąć nóżką. Ale że nóżka niewielka nie specjalnie robi na Losie jakiekolwiek wrażenie. To i jestem gotowa! Zdecydowałam że znów, "w razie w", stanę do walki. Bo przecież,się nie poddam....
Nie było, to wszystko łatwe, ale przeszłam chyba, większość badań, których człowiek boi się przejść i oto jestem i czekam.
Tym razem nie na podróże, nie na plecak, nie na telefon od Przyjaciół "to widzimy się w weekend", bo nie widzimy - po prostu czekam na wyniki.
Dzięki Losie, że już w domu, z wiosną za oknem, ze wskazaniem lekarzy na czerpanie ze słońca podczas spacerów, z milionem pasji, które na szczęście realizować mogę.... i z bardzo długim L4 - od pracy, od wyjazdów, od wszystkiego...
Mam nadzieje, że to L4 okaże się tylko, dmuchaniem na zimne, że już się nie przedłuży, że wrócę w pełni zdrowa, silna i uśmiechnięta..., że mój plecak znów większą część czasu spędzi w drodze niż w szafie. Ale póki co...
Mam nadzieje, spodziewajcie się mnie tu częściej! Bo L4 od pisania nie mam, a przecież coś robić muszę :)
A i....... przebadaj się!
Bo zawsze lepiej jest wiedzieć, zatrzymać się, wyleczyć... niż nie wiedzieć, a potem toczyć długą i ciężką walkę.
Musisz nabrać sił bo jeszcze tyle gór jest do zdobycia i szlaków do przejścia. A że wariatką jesteś szybciej to zrobisz niż mi się wydaje :) Bodzio
OdpowiedzUsuńZ pewnością tak wlasnie będzie!:) Już zaczynam marzyć o kolejnych więc niech no ja tylko wyzdrowieje! :)
Usuń